Złe dobrego początki
Po "gradobiciowym" poście czas na coś milszego :) Siedząc przy komputerze zaświeciło mi słoneczko w okno i stwierdziłam, że przydałoby się trochę jakiś nowych zdjęć z ogrodu. Cykając fotki przypomniało mi się, że jeszcze nie pokazałam niebieskiego kolosa. Niestety urodą nie grzeszy ;o)
i...
zbliżenie :)
A teraz prawie jeziorne ujęcie...
Basen ustawiony jest pod orzechem, który choć ciutek daje cień. Niedaleko znajduje się klomb, jeszcze bez lilii, ale śmierdziuchy i lawenda już zakwitły :)
Za klombem rośnie czereśnia. Co jakiś czas skubiemy sobie owoce prosto z drzewa. Nie zbieramy ich nigdy, znikają zbyt szybko :P
A wszystko to widać z tarasu choć trochę udekorowanego. Krzesła wynalazł Pan Mąż w domowej graciarni. Są drewniane i artystyczne a przede wszystkim oryginalne. I takie lubię ;)
Udanej reszty tygodnia :)