Jak zmniejszyć produkcję odpadów w ogrodzie?
Z każdym kolejnym sezonem coraz bardziej staram się, żeby mój ogród był nie tylko piękny i plenny, ale też mądrze prowadzony – z szacunkiem do natury. I choć idealnie nigdy nie będzie, to małe zmiany naprawdę robią różnicę. Zwłaszcza jeśli chodzi o odpady. Bo przecież ogród, choć z natury „zielony”, potrafi też generować sporo śmieci – od plastiku, przez gałęzie, po opakowania po ziemi. Jednak wcale tak być nie musi.
Z biegiem lat wypracowałam sobie kilka prostych nawyków, które pomagają mi ograniczyć ilość odpadów – i przy okazji oszczędzają czas, pieniądze i miejsce w śmietniku.
Gałęzie – na zrębki i płotki
Po wiosennym cięciu nie wyrzucam już gałęzi na bio – zostają ze mną. Część przeznaczam na naturalne płotki albo podpory pod groszek cukrowy, inne rozdrabniam i robię z nich zrębki. Taka ściółka świetnie zatrzymuje wilgoć, wygląda naturalnie i z czasem zamienia się w próchnicę.
![]() |
Podpora z gałęzi spięta za pomocą trytytek podtrzymuje gałęzie agrestu. |
Liście – nie do worków!
Zamiast pakować liście do worków i oddawać na bioodpady, rozkładam je na rabatach, dorzucam do kompostu albo robię z nich ziemię liściową. Rozkład całych liści zajmie dwa sezony, zaś rozdrobnionych kosiarką - jeden.
Worki po ziemi czy kompoście – jeszcze się przydadzą
Worki po ziemi i kompoście przecinam na paski i zamieniam na etykiety szkółkarskie. Pokazywałam je we wpisie DIY: znaczniki do rozsad i etykiety szkółkarskie. Czasem takie worki wykorzystuję też jako wypełnienie do dużych donic – zabezpieczają przed wilgocią. W takich workach można także uprawiać ziemniaki, tylko trzeba byłoby je podziurkować.
Doniczki – nie wyrzucam, wykorzystuję
Nie wyrzucam plastikowych doniczek po kupnych kwiatach – wykorzystuję je do produkcji rozsady. Mam ich cały stos! Nadmiar jednak chętnie oddaję – kiedyś osobom handlującym roślinami na targowisku, dziś częściej wrzucam ogłoszenie na OLX i zawsze znajdzie się ktoś chętny. Robię też zimowe karmniki dla ptaków – wypełniam je karmą smalcową i wieszam na gałęziach.
Kartony – do kompostu i na rabaty
Pudełka po przesyłkach z rzeczami do ogrodu albo z roślinnych wymian nigdy nie trafiają do kosza. Te brązowe bez nadruków (białe są bielone chlorem) oczyszczam z taśmy i wrzucam do kompostownika albo wykorzystuję do tworzenia nowych rabat. Na trawę układam tekturę, a na nią kompost lub ziemię z ogrodu – to świetny sposób na rozłożenie darni, której nie mam gdzie upchnąć. Po sezonie pod spodem zostaje pulchna, czysta ziemia. Magia!
Druga szansa dla ziemi z donic
Nawet nie wyobrażam sobie jak można wyrzucić starą ziemię do śmieci, ale wiem, że niektórzy tak robią. Jeśli trzeba – mieszam ją z bokashi lub granulowanym obornikiem i z powrotem trafia do donic. A ziemia z ziemiórkami? Ląduje na rabatach ozdobnych – larwy nie przetrwają zimy.
Miskanty – naturalne tyczki i dekoracje
Łodygi miskantów są sztywne i grube, idealnie sprawdzają się jako tyczki dla groszku cukrowego, fasoli czy kwiatów. Z kwiatostanów natomiast robię dekoracje, albo do donic przed dom, albo do wazonów.
Skoszona trawa – złoto dla ogrodu
Świeżo skoszona trawa to u mnie stały składnik kompostu – podnosi temperaturę i przyspiesza rozkład. W sezonie to też idealna ściółka w warzywniku – zatrzymuje wilgoć, ogranicza chwasty i przyciąga dżdżownice, które uwielbiają działać pod zieloną kołderką.
To tylko kilka przykładów, ale wszystkie łączy jedna myśl – w ogrodzie prawie nic nie musi się zmarnować. Nie chodzi o to, żeby wszystko było idealne. Ale jeśli możemy choć trochę zmniejszyć ilość odpadów i przy tym ułatwić sobie życie – to czemu nie?
A jak to wygląda u Was?
Macie swoje sposoby na ogrodowe ograniczenie opadów?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostawiając komentarz, wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych zgodnie z moją polityką prywatności.